• Nasza szkoła

    Już od ponad stu lat istnienia szkoły pedagogom i uczniom towarzyszy myśl Owidiusza: „Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo” („Kropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym padaniem”). Jedynie ciężka praca jest receptą na sukces.

  • Wyjątkowe wycieczki

    Zwiedzamy nie tylko najbliższy nam Beskid Niski, ale również bywamy w Bieszczadach, Pieninach i Tatrach. Podziwiamy architekturę Krakowa, Wrocławia, Warszawy… Kształtujemy swe gusta estetyczne, słuchając koncertów w filharmonii, oglądając spektakle w teatrze i projekcje filmowe w kinie.

  • Chór Kantata

    Od 2005 roku działa chór Kantata, który swoimi występami uświetnia uroczystości szkolne i środowiskowe, wzbudzając podziw i aplauz widowni. Przynosi niewątpliwie chlubę naszej szkole.

  • Odkrywamy talenty

    W każdym uczniu, już od najmłodszych lat, odkrywamy i pielęgnujemy uzdolnienia artystyczne, matematyczne, sportowe i inne. Świadectwem naszej pracy są liczne sukcesy w konkursach, olimpiadach, festiwalach i zawodach sportowych.

  • Sukcesy sportowe

    Jesteśmy w czołówce najbardziej usportowionych szkół województwa podkarpackiego. Osiągamy znaczące sukcesy w różnych dyscyplinach: piłce ręcznej, koszykówce, biegach przełajowych…

  • Wysoki poziom nauczania

    Rzetelna i systematyczna praca pedagogów gwarantuje harmonijny i wszechstronny rozwój uczniów oraz otwiera im drzwi do najlepszych szkół ponadpodstawowych w regionie.

Rejs po Zalewie Solińskim

Mówi się, że podróże kształcą. Dodać należy, że kształcą szczególnie, gdy niosą wraz z nauką zabawę i radość. Do takich wyjazdów zakwalifikować trzeba ciekawą wycieczkę, która odbyła się w dniach od 24 do 26 maja 2017 roku. Wycieczka miała rodzaj żeglugi po Zalewie Solińskim, a jej celem było: zapoznanie uczestników z podstawowymi zasadami tego pięknego sportu, integracja załogi i miłe spędzenie czasu. W wycieczce brali udział uczniowie klas trzecich gimnazjum, którzy w radosny sposób uczyli się opanowywania żywiołów wiatru i wody. Byli to: Michalina Śliwka, Laura Rodzinka, Wiktoria Niemczyk, Julia Pelczar, Michał Zięba, Piotr Tabisz, pod opieką Ks. Tomasza Dzioba. Pierwszy dzień żeglugi okazał się dosyć „ekstremalny”, ale bardzo ciekawy. Załoga jachtu przeżyła dreszczyk emocji wywołany nagłym wiatrem bocznym, w rezultacie mieliśmy śliczne przechyły. Po kilkugodzinnej żegludze na „zalewie centralnym” niestety rozpadało się. Postanowiliśmy przybić do kei. Nie oznaczało to jednak czasu lenistwa, załoga zajęła się przygotowywaniem posiłku i „nauką bosmańską” - nauką węzłów pokładowych.

 

Kolejny dzień przyniósł nowe wyzwania. Z radością przywitaliśmy poprawę pogody. Po porannej modlitwie i śniadaniu przygotowanym przez wachtę kuchenną wyruszyliśmy w poszukiwaniu dalszych przygód. Najpierw odwiedziliśmy „Wyspę Małą”, potocznie zwaną „Zając”. Następnie obok ośrodka Jawor, gnani wiatrem, odbyliśmy desant na „Wyspę Skalistą”, gdzie spożyliśmy smaczny obiad. Ruszyliśmy w kierunku zatoki „Suchego Drzewa”, podziwiając wyłaniający się z wody suchy dąb. Miejscem noclegowym miała być zatoka „Werlas”, nie tracąc więc czasu, ruszyliśmy w drogę powrotną. Niestety, pogoda znowu się zepsuła, więc wróciliśmy do bezpiecznej przystani startowej na wyspie Energetyk. Po odprawieniu Mszy Świętej wyszliśmy z jednostki, by zakończyć przeżycia dnia spotkaniem przy ognisku. Gdy spożyliśmy smaczną kiełbaskę, zaczął się czas wspomnień, śpiewu i legend solińskich, które niekiedy przyprawiały o „gęsią skórkę”.
Ranek obudził nas piękną pogodą (aż żal było, że to ostatni dzień), więc zapowiadała się nowa partia przygód. Był szczególny dzień, nie dość, że świeciło słońce, to na dodatek dostaliśmy „śliczne szkwały” (nagłe i mocne podmuchy wiatru). Zaczęła się chwila walki z żywiołem. Odpowiednie szarpanie lin i żaglowiec był całkowicie posłuszny naszej woli. Po kilku godzinach rejsu trzeba było wracać. Dobiliśmy do kei i po przygotowanym posiłku zabraliśmy się do sprzątania naszego pływającego domu. Czas pożegnań jest trudny. Ostatnie spojrzenie na Zalew Soliński, przeprawa promem na stały ląd i powrót do Posady Górnej. Pełni pięknych przeżyć i wspaniałych doświadczeń, z marzeniami ,że wróci się kiedyś znowu w piękne krajobrazy bieszczadzkie, wsiedliśmy do samochodów, by powrócić do domów rodzinnych.